Część II-ga, relacji z 4-tego etapu wyprawy „RZESZOWIAK 2025, PRĄDY I PŁYWY SZKOCJI” z Edynburga do Dublina przez Kanał Kaledoński. 

 

Meldujemy się z pokładu jachtu Rzeszowiak, gdzie przez ostatnie 48 godzin walczyliśmy z falami, wiatrem i... naszymi własnymi umiejętnościami kulinarnymi! Zgodnie z planem oddaliśmy cumy w gościnnym Royal Forth Jacht Clubie, w czwartek punktualnie o 2000. O 2130 zaczęło się zmierzchać, więc oświetliliśmy Rzeszowiaka zgodnie z Morskim Prawem Drogi na zielono-czerwono-biało i rozpoczęło się nocne żeglowanie, czyli normalna robota żeglarska. Szkolenie BHP, PPOŻ, obsługi jachtu oraz podział na wachty i przydzielenie stałych funkcji został dokonany zaraz po zaokrętowaniu, więc załoga przystąpiła ochoczo do wykonywania swoich obowiązków a część udała się na spoczynek. Nocna marszruta jest bardzo wymagająca, duży ruch ogromnych, dużych i małych jednostek, wymaga od wacht skupienia i dużej uwagi aby uniknąć kolizji. Analiza świateł niesionych przez inne statki pozwala ustalić czy płyną w prawo czy w lewo czy są może na kursie kolizyjnym. Pogoda nas nie rozpieszczała, co raz padający deszcz nie pozwolił wysuszyć sztormiaków, a i co raz przechodząca fala przez pokład, dokładała @swoje. Z żeglugą też było różnie, wiatr co raz zmieniał kierunki, siła wiatru od 2 do 7 B w porywach. 

Podczas rejsu mieliśmy czas nie tylko na żeglowanie, ale także na promocję Rzeszowa jako Europejskiego Miasta Sportu. Kto powiedział, że sport to tylko bieganie? My biegaliśmy z jednego końca pokładu na drugi, próbując złapać równowagę! Nie zapomnieliśmy i pozdrawiamy też Powiat Rzeszowski i Atrakcyjna Gmina Tyczyn. Mamy nadzieję, że nasza podróż dodaje splendoru tym wyjątkowym miejscom, bo każdy z nas jest ambasadorem swojego regionu, nawet na środku morza!

Zapraszamy do śledzenia naszych przygód i trzymania kciuków, żeby nasze kolejne posiłki były mniej... pływające i mogliśmy dalej odkrywać miejsca gdzie nas jeszcze nie było. Ahoj.

Kpt. Janusz Płodzień z Załogą jachtu Rzeszowiak